Tłusty czwartek już niedługo więc w mojej kuchni olej cały czas ma temperaturę 180ºC. :D
Tym razem zapraszam Was do zrobienia najlepszych faworków. Kruchych, lekkich i z milionem pęcherzyków powietrza. Przyznaję się bez bicia, że nigdy w naszej rodzinie ciasta na nie się nie wybijało, ale uwierzcie mi. Warto! 10 minut uderzania w nie wałkiem i otrzymujecie najlżejsze faworki ever. :)
No, a przy okazji spalicie trochę kalorii, co by można było zjeść o jednego więcej....
Składniki:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3/4 łyżeczki soli
- 3 łyżki cukru
- ok. 3/4-1 szklanki kwaśnej śmietany 18%
- 5 żółtek
- pół kieliszka spirytusu
- olej do smażenia
Wyrobione wybijać wałkiem przez ok. 10 minut -> na podsypanym mąką blacie uderzać w nie wałkiem, gdy się rozpłaszczy złożyć na pół, obrócić i powtarzać. Po około 5 minutach już powinny pojawiać się pęcherzyki powietrza.
Ciasto podzielić na mniejsze części, każdą z nich rozwałkowywać na grubość 2mm, wycinać prostokąty o wymiarach 15x3cm, w każdym na środku zrobić nacięcie przez które przewinąć jeden z końców.
Faworki smażyć na rozgrzanym do 180ºC oleju, po wystudzeniu oprószyć obficie cukrem pudrem.
Smacznego! :)
Można spalić kalorię i przy okazji odreagować i się wyżyć; D
OdpowiedzUsuńW tym roku nie robie faworkow :P
OdpowiedzUsuń1. Nie mam walka.
2. Nie przepadam za smazonym.
3. Maja miliard kalorii.
..boszzzz wygladaja oblednie :D :D
Nie ma bata, na Tłusty Czwartek muszą być faworki! My smażymy je raz do roku, więc wtedy to jest hulaj dusza piekła nie ma jeśli chodzi o zjedzoną ilość :)
OdpowiedzUsuńW czwartek mam zamiar robić pączki ziemniaczane z dżemem:)
OdpowiedzUsuńFaworki wyglądają świetnie:)